VIVA LAS VEGAS

Najpierw widać łunę. Mimo że jest wieczór, a my jedziemy na wschód, w oddali niebo płonie. Mijamy ostatnie pasmo gór i za którymś z kolei zakrętem nagle wyłania się płaska jak stół pustynia pełna migoczących światełek.


Pierwszą widać wieżę Eiffla przy hotelu Paris i słup światła wycelowany prosto w niebo w Luxorze. Jaskinia hazardu, miasto, które żyje i zachwyca nocą, w dzień będąc szare i nieciekawe. Co można wtedy w nim robić? Zwiedzać hotele, kasyna, tak jak w innych miastach zwiedza się zabytki. Najważniejsze miasta na świecie macie zebrane obok siebie, nie trzeba ruszać w świat, aby zobaczyć: Wenecję, Nowy Jork, Paryż, Luxor, Monte Carlo czy Rzym za czasów Juliusza Cezara. 













 photo: Sławek D.

  photo: Sławek D.

  photo: Sławek D.

 photo: Sławek D.

Zabawa trwa od wieczora do rana. Każdy liczy na to, że to właśnie dzisiaj, właśnie on będzie tym szczęśliwcem, który ogra kasyno. Próbowaliśmy, nie udało się.



Ale na pewno można tu dobrze zjeść. I to o każdej porze dnia i nocy. Albo rybę u Gordona Ramseya, przepyszną, mięciutką z chrupiącym cieście-panierce albo burgera w Broadway Burger Bar&Grill, który był hitem wyjazdu. Wierząc na słowo mojej wycieczce, przebił Bizon Burgera z Red Rock Grill w Parku Zion, przepysznego swoją drogą, oraz Buffalo Burgera z RoadKill Caffe w Seligman. Jeśli będziecie przejazdem w Vegas, spróbujcie tego cuda w hotelu New York, New York, podobno bardzo warto.

  photo: Sławek D.

photo: Sławek D.

Las Vegas także ma swoje ekstrema. Ilość hoteli na km2, no i ich ceny. Za kilkadziesiąt złotych można przespać się w wypasionym hotelu 4-5 gwiazdkowym. Swój zarezerwowaliśmy dopiero dzień wcześniej szukając najlepszej promocji. Udało się mieszkać koło Flaminga i Bellagio z jego słynną podświetlaną fontanną tańczącą po zmierzchu w takt muzyki. Pokaz trwa ok. 2-3min. i powtarza się co 15min.




Ale największy odjazd zaliczycie, gdy pojedziecie na Fremont. To tutaj zaczęło się Las Vegas. Cała ulica przykryta jest gigantycznym ekranem, na którym wyświetlane są teledyski, reklamy, . Na ulicy też można wyrazić wszystko, na co ma się ochotę i wielu z tej wolności słowa korzysta. Ilość myślących inaczej występujących tutaj na 1m2 plasuje się w czołówce światowej. I wszystko można oglądać za free lub za napiwki, które ten kraj uwielbia. Można też przelecieć się ponad ulicą na Fremont Zipline. Nie próbowałam, ale przeżycie musi być genialne.













Wracając do centrum możecie wziąć jeszcze szybki ślub tej samej nocy, na każdym skrzyżowaniu stoją kuszące kapliczki.




Dla mnie to miasto przystanek, dobre na jedną noc, zobaczyć i jechać dalej w głuszę. Ale wyobrażam sobie, że są tacy, którzy nie mogą się z niego wyrwać, ich ziemia obiecana, raj na ziemi. Gdy idzie się spać - grają, gdy rano idzie się po kawę - już albo jeszcze grają. 

My jednak byliśmy w drodze do innego raju - Zion National Park. Zanim jednak tam dotarliśmy zahaczyliśmy jeszcze po drodze o jedną z ekstremalnych budowli w tym kraju - Hoover Dam. Znajduje się niecałe 50km od Las Vegas, więc szkoda nie zobaczyć tego cudu inżynierii, przykładu potęgi ludzkiego umysłu, który zapanował nad żywiołem i prawami fizyki. Tamę można oglądać z dwóch perspektyw. Z bliska, z jej korony położonej na wysokości 221m nad nurtem rzeki Kolorado oraz z mostu Hoover Dam Bypass, zbudowanego naprzeciwko tamy. Stamtąd widać ją w całej okazałości, choć wielkość i potęgę czuć lepiej stojąc na niej i patrząc z obu stron w dół. Ciekawostką jest fakt, że środkiem tamy biegnie granica dwóch stanów - Nevady i Arizony, przy czym po każdej stronie jest inna godzina, gdyż Arizona znajduje się w innej strefie czasowej i ma czas cofnięty o 1h. Na razie jednak obraliśmy kurs na Utah.








Komentarze