DZIEŃ XVI: PUEBLOS BLANCOS

OSUNA- ALCALA DEL VALLE - SETENIL - RONDA -GRAZALEMA-VILLALUNEGA DEL ROSARIO-UBRIQUE-EL BOSQUE-PRADO DEL REY-ARCOS DE LA FRONTERA-BORNOS-VILLA MARTIN-ALGODONALES- EL GASTOR -TORRE ALHAQUIME- OLVERA



Taki był plan, zobaczyć 15 wiosek w jeden dzień. Wiadomo, że wszystkie nie będą tak samo zachwycające, więc w niektórych zapewne nie zagrzejemy dużo czasu. Wyszło tak, że zdążyliśmy zajrzeć do pięciu z czego 4 były warte każdej minuty w nich spędzonej. Ronda nie jest typową pueblo blanco, ale ładnie wpisała się w trasę, no i zabrała też najwięcej czasu, ale nigdy nie będziemy tego żałować, że musieliśmy przez to okroić inne wioski. Generalnie pueblos blancos są do siebie podobne, wszystkie słodkie, wszystkie białe, wszystkie zadbane jak małe skanseniki. Żeby warto było do którejś z tych wiosek się wybierać, musi się wyróżniać czymś szczególnym, a nie tylko rzędami białych domków. I tak było właśnie w tych, które zdążyliśmy zobaczyć. Jedynie pierwsza z nich - Alcala del Valle - została zwiedzona przez nas na zasadzie sightseeing z okien auta. Nie zobaczyliśmy nic, co wyciągnęłoby nas na zewnątrz. Natomiast druga wioska nie ma chyba sobie równych pod względem unikalnej umiejętności wpisania się w otaczający krajobraz.




SETENIL
Malowniczo położone na zboczu wzgórza, schodzące wąskimi uliczkami w dolinę, w stronę rzeki, jest naprawdę warte odwiedzenia, gdyż wisząca nad domkami niczym dach skała zdaje się je miażdżyć swoim ciężarem, a jednak jakoś udaje im się wyjść cało każdego dnia z tej opresji, pytanie tylko jak długo.























RONDA


To miasto zasługuje na zupełnie osobną historię, ponieważ nie jest to typowe pueblo blanco. Dlaczego znalazło się tego dnia na naszej trasie pisałam już wcześniej. To przepiękne miasteczko położone na skałach zdaje się wisieć w powietrzu zawieszone po dwóch stronach głębokiego na 130m wąwozu – Tajo de Ronda, wyżłobionego przez rzekę Guadaletin, która wije się w dole i za sprawą której płaski szczyt został rozcięty niczym klinem, a tym samym podzieliła Rondę na dwie dzielnice – La Ciudad i Mercadillo. Widok w dół przepaści z XVIII-wiecznego mostu doprawdy przyprawia o dreszcze, a z tarasu po północnej, nowszej, chrześcijańskiej stronie miasta rozciąga się oszałamiający widok na dolinę i góry w oddali. Sam most tworzą potężne filary z jednym podwójnym łukiem pośrodku, gdzie kiedyś mieściło się więzienie (co za widok!) oraz dwoma pojedynczymi po bokach.

















Starsza dzielnica – La Ciudad – leżąca po południowej stronie mostu, to dawna dzielnica arabska. Najbardziej charakterystycznym jej miejscem jest Plaza Duquesa de Parcent. Znajduje się przy nim mauretański pałac oraz gotycki kościół Iglesia de Santa Maria la Mayor. Jak w całej Andaluzji stanął na miejscu dawnego meczetu, którego pozostałości możemy znaleźć we wnętrzu.






Czego by jednak w Rondzie nie oglądać, to i tak wraca się do mostu i widoku rozciągającego się z jego filarów. Tę gigantyczną konstrukcję można oglądać także z dołu, wtedy robi tak samo piorunujące wrażenie. Trzeba zjechać brukowaną ulicą Ctra. de los Molinos do dzielnicy San Francisco i tam za kolejnym ciasnym zakrętem otwiera się widok na most z zupełnie innej perspektywy.



EL GATOR
Niby niczym się nie wyróżnia, ot kolejne białe miasteczko, których jest tutaj zatrzęsienie, ale gdy się już z niego wyjedzie, dopiero widać jak pięknie jest położone.



OLVERA
To małe miasteczko leży u stóp skalistego wzgórza, na szczycie którego, na wysokości 623m n.p.m.  usadowił się majestatycznie zamek zbudowany pod koniec XIIw. jako część systemu obronnego Królestwa Nasrydów z Granady.  W sąsiedztwie zamku znajduje się okazały neoklasyczny kościół Nuestra Señora de la Encarnación. Świątynia ta wzniesiona została w latach 1822-1843 na fundamentach dawnego arabskiego meczetu. Ciekawostką tego miejsca jest fakt, iż w pobliżu miasteczka znajduje się największa na świecie plantacja oliwek. Stąd nasze ostatnie zdjęcie.








I jeszcze parę obrazków z drogi.








Komentarze