DZIEŃ XI: SEVILLA

Taxi driver w osobie Romana G. podjechał we wtorek punkt 11.00, aby zabrać nas i pokazać swoje studenckie miasto, które zupełnie przy okazji jest także stolicą Andaluzji i jednym z najpiękniejszych miast jakie dotąd widziałam.




Zaczęliśmy całkiem niewinnie, niedaleko parkingu, od Torre de Oro, Złotej Wieży, muzeum wypraw Krzysztofa Kolumba, Ferdynanda Magellana i innych odkrywców Nowego Świata. Sevilla, mimo że nie ma dostępu do morza, to jednak była kiedyś startem i metą wielu wypraw żeglarskich dzięki Gwadalkiwir, rzece zapewniającej jej dostęp do Oceanu Atlantyckiego. To tutaj żegnano wypływające załogi i tutaj witano zwożone przez nich skarby, egzotyczne towary z dalekich, dopiero co odkrytych lądów. Jej nazwa wiąże się z legendą mówiącą, iż w czasach prosperity cała była pokryta złotymi azulejos. Hiszpanie natomiast twierdzą, iż nazwa pochodzi od wyładowywanego w tym miejscu złota i innych skarbów zwożonych z podbijanych zamorskich terytoriów.













Z racji tego, iż cała Hiszpania była kiedyś pod panowaniem arabskim (nazywała się wtedy Al-Andalus), także tutaj, w Sevilli, na każdym kroku czuć ducha tej kultury. Przepiękny kompleks pałacowy Real Alcázar jest wspaniałym przykładem bogactwa arabskiej kultury. Bajeczne zdobienia, jak z baśni 1001 nocy, małe dziedzińce z koronkowymi zdobienia, szemrzące fontanny w przepięknych ogrodach, różnorodność stylów architektonicznych związana z odmiennymi upodobaniami kolejnych właścicieli, zaczynając od Rzymian, przez Maurów panujących na tych terenach przez prawie osiem stuleci aż do czasów współczesnych, ponieważ jest to najstarszy w Europie pałac królewski nieprzerwanie należący do władców Hiszpanii od XIw. Dosłownie można tu dotknąć całej jego długiej historii, gdyż każdy z panujących dodawał do pałacu coś od siebie.




rysunek: internet

1.Brama wejściowa Puerta de Leon powstała w XIIw. za  panowania Almohadów. Pełniła funkcje fortyfikacyjne i przechodząc przez nią jeszcze się nie spodziewacie co tak naprawdę kryje się za murami. 


2. Wchodzimy przez wewnętrzne mury obronne na Patio de la Montería.


3. Na wprost stoi główny budynek całego kompleksu Palacio Mudejar, który powstał w X w. na gruzach rzymskiej cytadeli za panowania Abd ar-Rahmana III, choć dzięki wykopaliskom przeprowadzonym w ostatnim czasie wiadomo już, że pierwsze założenia pałacowe w tym miejscu sięgają końca IXw. W latach 1364-1366 z rozkazu Pedra I Okrutnego, pałac został całkowicie przebudowany w stylu mudejar. Styl ten jest artystycznym wyrazem społeczeństwa, w którym razem żyli chrześcijanie, Żydzi i muzułmanie. Słowo to pochodzi od określenia hispano-musulmana mudaggan, czyli zniewolony lub podbity, odnoszący się do muzułmanina, któremu pozwolono mieszkać wśród chrześcijan z zachowaniem swojej wiary, jeśli złoży hołd chrześcijańskiemu władcy. Trudności chrześcijan w zaludnianiu miast umożliwiły ludności muzułmańskiej pozostanie na podbitych terenach. Te warunki ułatwiły powstanie nowego stylu, który połączył dwie tradycje: chrześcijańską i muzułmańską. Palacio Mudejar dziedziczy z obu tych tradycji zarówno ich kompozycję jak i użyte materiały: cegły, ceramiczne płytki, drewno, gips. Marmur był używany tylko w podporach, kolumnach i kapitelach



4. Stojąc na Patio de la Montería, po prawej mamy Casa de Contratación, czyli Dom Kontraktowy, który powstał w 1503r. z rozkazu Izabeli I Katolickiej, skąd kontrolowano handel z Nowym Światem, gdzie utrzymywano armię kartografów, nawigatorów, z których najlepsi, jak np. Amerigo Vespucci, chief of navigation, szkolili swoich następców na kolejne wyprawy.


5. Dalej przechodzimy na malutki dziedziniec Patio de las Muñecas Dziedziniec Lalek. Nazwa wzięła się od dwóch malutkich twarzyczek na jednym z łuków. 








6. Jedną z piękniejszych komnat Alcazaru jest Salon de Embajadores - Sala Ambasadorów nakryta rzeźbioną kopułą w pozłacanym drewnie, podtrzymywana przez wsporniki ze złotymi stalaktytami. Kopułę - symbolizującą Wszechświat wykonał na zlecenie Juana II (ojca Izabeli), w pierwszej połowie XV wieku, Diego Ruiz. 





7. Stąd już tylko jeden krok dzieli nas od najpiękniejszego miejsca tego pałacu. Patio de las Doncellas, czyli Dziedziniec Dziewic, który został otoczony arkadami i dobudówkami w XVIw. podczas panowania Karola V. Samo miejsce jest  architektonicznie przepiękne, ale jego pierwotne przeznaczenie miało charakter dość kontrowersyjny z perspektywy naszych czasów, gdyż było miejscem, gdzie mauretański władca, siedząc wygodnie na tronie, robił coroczny przegląd składanej mu daniny w postaci stu panien. Stąd jego nazwa.











8. Otaczające pałac ogrody - Jardines de Alcazar - to miejsce idealne na wypoczynek wśród oszałamiającej zieleni ponad 170 gatunków drzew i krzewów, które miejscami tworzą prawdziwy labirynt ścieżek, gdzie każdy, i dorośli i dzieci, będzie chciał się choć na chwilę zagubić. Między roślinnością ukryte są fontanny, oczka wodne, stawy, w których żyje ptactwo wodne. Woda jest także obecna wewnątrz pałacu, gdyż muzułmanie wierzą, iż jest ona źródłem wszelkiego życia na Ziemi, pożywienia i oczyszczenia. 












9. Pod pałacem można obejrzeć też dawne łaźnie królewskie.




10. Na koniec przechodzimy przez Patio del Crucero do wyjścia, jeszcze raz biegnąc na Dziedziniec Dziewic rzucić ostatnie spojrzenie na jego koronkową robotę. 




Real Alcázar jest położony tuż przy La Catedral de Santa María de la Sede de Sevilla, Katedrze Najświętszej Marii Panny w Sewilli, trzecim największym pod względem kubatury kościele na świecie. Większa jest tylko Bazylika św. Piotra w Watykanie i Katedra św. Pawła w Londynie. Powstała w miejscu zburzonego wielkiego meczetu i miała być symbolem zwycięstwa chrześcijaństwa nad islamem. Głównemu architektowi katedry Alonso Martinezowi przyświecało motto: "Postawmy budynek tak wielki, że ci, którzy zobaczą go w całej okazałości, pomyślą, że oszaleliśmy." Prace rozpoczęto w 1401r. a zakończono sto lat później w 1507r. Stała się miejscem pochówku wielu zasłużonych Hiszpanów i nie tylko. Leżą tu między innymi szczątki Pedra I Okrutnego, Ferdynanda III Aragońskiego, jednak jeden z nich jest najsławniejszy - Krzysztof Kolumb (hiszp. Cristóbal Colón, wł. Cristoforo Colombo). Choć istnieją wątpliwości czy rzeczywiście jego prochy znajdują się w Sewilli, a nie w katedrze na Dominikanie, gdzie według jego ostatniej woli miały być przewiezione, to wiele przeprowadzonych badań, w tym DNA porównywanego z DNA jego brata, wskazuje, że jednak wrócił po tułaczce przez Dominikanę i Kubę z powrotem do Hiszpanii skąd wyruszał ze swoimi wszystkimi czterema wyprawami zmieniającymi całe ówczesne myślenie o świecie.




Z dawnego meczetu, na gruzach którego stanęła Katedra, ostał się jedynie dziedziniec - Patio de los Naranjos - oraz 84-metrowy minaret La Giralda, na szczycie którego były kiedyś umieszczone 4 kule wykonane z brązu. Już podczas panowania chrześcijan, silne trzęsienie ziemi zniszczyło górną część wieży. W XVI wieku, po zakończeniu budowy katedry, minaret przekształcono w dzwonnicę dobudowując kolejne kondygnacje sięgające na wysokość niemal 100 metrów. Jedynie połowa tej wysokości pochodzi z czasów mauretańskich, reszta to późniejsze dobudówki. Na samym szczycie umieszczono Giraldillo, postać kobiety stojącą na kuli, która w jednym ręku trzyma liść palmowy, a w drugiej sztandar, który wprawia na wietrze w ruch całą figurę (hiszp. girar - kręcić się). Stąd też nazwa całej dzwonnicy. Poniżej, w części zegarowej, jest umieszczony napis NO8DO, motto Sevilli i jedna z jej zagadek. Najczęściej odczytywany jest jako no me ha dejado ("ona [Sevilla] nie opuściła mnie") - me ha deja w wymowie skraca się do madeja, co znaczy węzeł, przedstawiany jako ósemka. Napis ten widnieje w wielu miejscach w mieście, a także jest popularnym motywem wszelkich gadżetów i pamiątek.






Niestety to piękne miasto ma w swojej historii zapisane też i niechlubne karty. To tutaj została utworzona, umocowana przez parę królewską - królową Izabelę i króla Ferdynanda II Aragońskiego, hiszpańska inkwizycja, której działalność pochłonęła 5000-12000 istnień ludzkich. Dokładnych danych nigdy nie poznamy, historycy jedynie szacują liczbę procesów i kar śmierci na podstawie zachowanych dokumentów. Wymierzona była przede wszystkim w nawróconych na katolicyzm, dawnych wyznawców judaizmu oraz islamu. Jej celem było badanie prawdziwości takich nawróceń, a także prawdziwości wiary ich potomków. Wystarczył zwykły donos, niepoparty dowodami, aby oskarżony już nigdy się nie wywinął przed karą śmierci, wcześniej nieludzko torturowany. Sąd inkwizycyjny nie musiał mu przedstawiać dowodów  "zbrodni", to on musiał przedstawić dowody swojej niewinności. Hiszpańskiej inkwizycji pozwolono działać w latach 1480-1820, przez całe 340lat! 








Zanim ruszyliśmy dalej przez uliczki Juderii, wskoczyliśmy na szybkie tapasy i wino oraz zimne piwo do pierwszego z brzegu baru z wystawionymi stolikami na ulicę. Oczywiście dla nas ryby i owoce morza to nieodłączny element tamtejszego wyżywienia, Roman za to pozostał wierny swojej jamón ibérico, bez której nie może istnieć porządne jedzenie, ale o tym dlaczego tak jest napiszę później.  Przy akompaniamencie ulicznego grajka zjedliśmy kolejny wyśmienity obiad, więc mogliśmy już na spokojnie zanurzyć się w Judería de Sevilla, dawnej żydowskiej dzielnicy z wąskimi, krętymi uliczkami, balkonikami całymi w kwiatach, małymi sklepikami i zasłoniętymi baldachimami przed słońcem ulicami i placami. A wszystko to na tle arabskiej, bogato zdobionej architektury.


















A w tej baśniowej scenerii stoi i nie najgorzej się nawet broni Metropol Parasol. Może sprawia to fakt, że jego forma jest tak dalece odjechana, tak nieprzystająca do otoczenia, że... aż pasuje, jako świeży powiew nowoczesności w tym na wskroś antycznym mieście.









Pod wieczór, w 38-stopniowym upale, mimo że była już godzina prawie 20.00, zawędrowaliśmy przez ogrody Murillo





na plan filmowy Gwiezdnych Wojen, czyli Plaza de España. Ogromna przestrzeń zaprojektowana przez Aníbala Gonzáleza i zabudowana w 1928r. na potrzeby wystawy EXPO, stała się po latach siedzibą rządowych instytucji, ale także naturalną dekoracją dla kilku filmów, idealną do oddania np. scenografii na planecie Naboo. Nie musieliśmy jechać do studia filmowego Lucas Film, żeby poczuć się jak na planie filmowym. Do tego jak na zawołanie, pod arkadami, odbywał się występ tancerzy flamenco. Czy mogliśmy żądać więcej?























Komentarze