DZIEŃ I: PARIS, PARIS

Naszą podróż zaczęliśmy z przytupem, od Paryża. Tak naprawdę to od odwiedzenia ciotki w Holandii, co uczyniliśmy także wiosną, ale tym razem właściwy cel leżał dalej. Znacznie dalej, ale po drodze przecież postanowiliśmy pokazać dzieciom, i sami niekiedy zobaczyć po raz pierwszy, trochę starej Europy.


"Smutny jest ten dzień, ponieważ czeka nas samotne zwiedzanie miasta. Religijni fanatycy osiągnęli sukces. Sprawili, że nasze dzieci boją się ludzi, boją się znaleźć w tłumie, nie chcą wyjść na miasto, bo boją się o swoje życie. "Chcę żyć" powiedział Maciek i został w hotelu.
Miała być podróż przez Starą Europę, poznawanie historii w terenie, tylu zabytków, których można dotknąć, a nie tylko o nich sucho czytać. A jedynym ich przemyśleniem z tego dnia będzie " uff, udało mi się przeżyć" A ja mam wciąż jedną myśl w głowie - jaki piękny, spokojny byłby świat bez religii."




MOULIN ROUGE i PLAC PIGALLE

W niepełnym składzie, ponieważ  ni prośbą ni groźbą nie udało się nam go powiększyć, pojechaliśmy zwiedzać mekkę turystów z całego świata. Nigdy tam wcześniej nie byłam, nie ciągnęło mnie zupełnie w tym kierunku, ale teraz nadarzyła się okazja, aby choć krótko spojrzeć na miejsce, którego odwiedzenie jest marzeniem, czasem nigdy nie spełnionym, milionów ludzi na całym świecie.

Pierwsze kroki skierowaliśmy oczywiście na plac Pigalle. Nie, nie do tamtejszych sklepów, ale mieszkając w pobliżu i chcąc dostać się do bazyliki Sacré‑Cœur, siłą rzeczy musieliśmy pojawić się pod Moulin Rouge. I to dwa razy, ale wcale, ale to wcale nie po to, aby podziwiać sklepowe witryny.








O wiele większe wrażenie Czerwony Młyn robi nocą, gdy zapalą się wszystkie te kolorowe neony i wtedy dopiero robi się tam czarodziejsko, dlatego dobrze jest tak zaplanować wycieczkę, aby pojawić się tam na sam koniec, gdy już jest ciemno. My mieszkaliśmy o rzut beretem stamtąd, dlatego mogliśmy pozwolić sobie na obejrzenie dwóch różnych scenografii.



BAZYLIKA SACRÉ‑CŒUR

Moulin Rouge, ten przybytek rozpusty, leży, o ironio!, u podnóża innego znanego przybytku, tyle że wiary. Bazylika Sacré‑Cœur góruje nad okolicą jak i całym Paryżem. Roztacza się stamtąd przepiękna panorama na całe miasto, czasem wzbogacana o dodatkowe walory widokowe.



Sam kościół zbudowany jest z białego granitu (dlatego inna jego nazwa to "biała bazylika") na szczycie wzgórza Montmartre, dzielnicy artystów. Cała dzielnica to stare kamienice, strome, brukowane uliczki, wąskie przejścia ze schodami, a na a każdym rogu artyści - malarze, rysownicy, śpiewacy z katarynkami, rękodzielnicy.














METRO

Aby sprawnie poruszać się po tak wielkim mieście i zobaczyć wszystko to, co się zaplanowało, tym bardziej, gdy ma się czas ograniczony do minimum, potrzebny jest środek transportu zapewniający skuteczne i szybkie przemieszczanie się między wybranymi punktami. Zawsze czytałam, że w paryskim metrze nie można się nie zgubić. 14 linii i setki stacji przyprawia o drżenie powiek podczas studiowania planu, ale okazuje się, że podstawowa orientacja w terenie plus mała mapka metra w ręku mogą zdziałać cuda.

Prawdą jest, iż cała sieć metra jest jak mrowisko. Korytarze, korytarzyki, wejścia, przejścia, wyjścia, do tego mrowie ludzi, nawet w cichą, popołudniową niedzielę. Ale wbrew pozorom to dobrze zaplanowane i oznaczone mrowisko. Jeśli dokładnie wiesz gdzie chcesz jechać, wiesz jaka linia cię tam dowiezie i wiesz jaki jej kierunek cię interesuje, nie ma bata, uda się. Paryskie Metro vs. MY 0:1

PS. Gdybyście jednak zgubili drogę, zawsze można posłużyć się kompasem.










ŻELAZNA DAMA

Po co się jedzie do Paryża? Co trzeba zobaczyć koniecznie? Bez widoku czego nie można wyjechać z tego miasta? Co jest jego symbolem? Luwr? Wersal? Pola Elizejskie? Łuk Triumfalny? Katedra Notre Dame? Bazylika Sacré‑Cœur? Moulin Rouge? Pałac Inwalidów? Wszystko to są najważniejsze zabytki, miejsca, które koniecznie trzeba choć raz w życiu odwiedzić i jedno popołudnie, jeden dzień, a nawet tydzień to mało, aby każdemu z nich poświęcić tyle uwagi, na ile zasługują. Ale jest jedno miejsce, które jak magnes ściąga ludzi z całego świata właśnie do Paryża. Gdyby nagle zniknęła z panoramy miasta, to nigdy ono już nie byłoby takie samo. Jest wpisana w paryski pejzaż tak samo mocno jak Mnich górujący nad Morskim Okiem. Nie może go tam nie być.
Dlatego idąc pod Wieżę od strony placu Trocadero, zamknęłam oczy i dałam się poprowadzić, aby dopiero stojąc naprzeciw zobaczyć ją w całej okazałości. Tak dobrze znany widok, tyle razy widziany na filmach i zdjęciach. A mimo to robi ogromne wrażenie, gdy stanie się z nim twarzą w twarz.







Ta wspaniała, ażurowa konstrukcja stojąca pomiędzy Sekwaną a Polem Marsowym o mały włos zniknęłaby z pejzażu miasta po zakończeniu paryskiej wystawy światowej, na którą była zaprojektowana przez Gustava Eiffela i wybudowana w 1889r. Z bliska robi ogromne wrażenie. Nie trzeba nawet wjeżdżać na górę, aby dać się oszołomić jej wielkości, kutym zdobieniom, wrażeniu lekkości mimo ogromu żelaza unoszącego się na czterech nogach. Nawet lepiej jest podziwiać całość od dołu, ponieważ na górę wjeżdża się raczej po to, aby zobaczyć otaczające ją tło.



REJS PO SEKWANIE

Zaraz obok Wieży znajdują się przystanki różnych linii tramwajów wodnych, kursujących regularnie jako jeden z miejskich środków transportu. Można przepłynąć się nimi spod Wieży aż do katedry Notre Dame i z powrotem, jeśli ktoś ma ochotę na 2-godzinną wycieczkę po Sekwanie i obejrzenie wszystkich najważniejszych zabytków z trochę innej perspektywy. Najlepsze jest jednak to, iż na jednym bilecie można wysiadać przy każdym zabytku, przejść się, obejrzeć go z bliska i wsiąść z powrotem do kolejnego tramwaju. Można się tak wozić przez cały dzień, gdyż bilet jest ważny przez 24 godziny. My wybraliśmy tę opcję właśnie ze względu na znikomą ilość czasu, jaką mieliśmy w posiadaniu. Nie zdążylibyśmy inaczej w jedno popołudnie zobaczyć wszystkiego, co miasto ma najcenniejszego, a i tak musimy koniecznie wrócić tam znowu.





Komentarze